W Tajlandii stosunkowo trudno trafić na supersamochód. Tylko nieliczni mogą sobie na nie pozwolić. 45-letni kierowca Lamborghini stracił panowanie nad autem i uderzył w latarnię, ocierając się wcześniej o drzewa.
Podobno co gorsza, stało się to w drodze na pogrzeb członka rodziny. Patrząc na zdjęcia łatwo zauważyć, że uderzenie było mocne. Przód jest całkowicie rozbity. Kierowca twierdzi, że wyszedł z opresji bez szwanku dzięki szczęśliwemu amuletowi- to znany w Tajlandii przesąd. Niestety, samochód miał mniej szczęścia, prawdopodobnie nie nadaje się do odbudowy.